Info
Ten blog rowerowy prowadzi STi z miasteczka Częstochowa. Przejechałem 41362km (przed BS) + 186801.24km (na BS)Więcej o mnie.
Rok 2024
Rok 2023
Rok 2022
Rok 2021
Rok 2020
Rok 2019
Rok 2018
Rok 2017
Rok 2016
Rok 2015
Rok 2014
Rok 2013
Rok 2012
Rok 2011
Rok 2010 - 9306km
Rok 2009 - 10563km
Rok 2008 - 8501km
Rok 2007 - 3719km
Rok 2006 - 3002km
do roku 2006 - 6271km
Wykres roczny
- DST 55.86km
- Czas 03:54
- VAVG 14.32km/h
- VMAX 61.49km/h
- Sprzęt Author Traction
- Aktywność Jazda na rowerze
Passo dello Stelvio
Sobota, 10 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 5
Przed tym wyjazdem było sporo obaw. Jednak raz się żyje. Plan podstawowy nie wyszedł i trzeba było uruchomić plan awaryjny. Astra zapakowana prawie po dach, 3 rowery i 3 osoby przy czym wszystko w środku. Nocna dłuższa jazda to dla mnie istna udręka, jednak szczęśliwie dotarliśmy do Prato Allo Stelvio.Załadowana Asterka © STi
Znaleźliśmy parking, rozpakowaliśmy rowery i w drogę. Początek jak zwykle dla mnie ciężki. Zanim się rozgrzałem wlokę się z tyłu. Po kilku kilometrach już jest dobrze, jednak nie wyrywam się do przodu. Długo jadę za Marcinem a przez jakiś czas z przewami na fotki. Wiem że mogę tu nie wrócić, więc wolę pofocić.
Kościółek po drodze © STi
Zabawa dopiero się zaczyna © STi
Daleko jeszcze? © STi
Po drodze © STi
Samojebka na zakręcie © STi
Serpentynki po wyjeździe z lasu dają do myślenia. Jeszcze były z dwie przerwy jednak to co najgorsze poszło od strzała. Na końcówce nogi dają jużo sobie znać, jednak nie zchodzę poniżej 32x28.
Podjazd należy uznać za nie zaliczony, to już kolejny po Gliczarowie. Tak mi się jakoś ostatnio pozmieniało że ściganie mi nie po drodze i podjazdy `na raz`. Na tyle znam siebie że prędzej gryzł bym asfalt niż wedle potrzeby wjechał na raz. Byłem tam i tego nikt mi odbierze.
Daliśmy radę © STi
Spagetti © STi
Serpentynki © STi
Z podjazdem w tle © STi
Na górze tłoczno, zresztą jak i na podjeździe. Pamiątkowe fotki i jedziemy serpentynkami w dół. Chyba się starzeję bo mórki na skraju drogi sprawiają że jadę środkiem. Na zjeździe tarcze się palą a zwykłe V-brake dają radę.
Na dole widocznie jakieś święto z przemarszem krów. Powlekliśmy się trochę, po czym poszukiwanie kwatery. Trochę się naszukaliśmy, ale wreszcie się udało.
Miejscowe święto © STi
Zmęczenie lekko przyćmiło euforię jednak to był cudowny dzień. Widoki zapierające dech w piersiach.
Kategoria W towarzystwie, 40-100km
Komentarze
voit | 16:11 wtorek, 13 września 2016 | linkuj
Brawo dla Was. Ktoś się popuka w głowę, ale ja dobrze rozumiem. Odrobina szaleństwa w życiu jest konieczna. Piękny wyczyn, i piękne zdjęcia. Pamiątka na całe życie. Gratulacje :-)
azbest87 | 20:47 poniedziałek, 12 września 2016 | linkuj
Miałem szczęście być tam dwa tygodnie temu w trakcie Stelvio Day:)
Świetny podjazd!
Świetny podjazd!
Tofik83 | 20:43 poniedziałek, 12 września 2016 | linkuj
szaleństwo :) !!! ale dla takich chwil warto żyć - gratuluje podjęcia odważnej decyzji jak i samej jazdy. Zdjęcia cudne !!
zbyszko61 | 20:36 poniedziałek, 12 września 2016 | linkuj
Święta racja Robert, nikt Ci tego nie odbierze, szczerze gratuluję. Kiedyś tam pojadę, jak zna życie pewnie sam, ale pojadę.. :)Jeszcze raz gratuluję.
Komentuj