Info

Więcej o mnie.
Rok 2025

Rok 2024

Rok 2023

Rok 2022

Rok 2021

Rok 2020

Rok 2019

Rok 2018

Rok 2017

Rok 2016

Rok 2015

Rok 2014

Rok 2013

Rok 2012

Rok 2011

Rok 2010 - 9306km
Rok 2009 - 10563km
Rok 2008 - 8501km
Rok 2007 - 3719km
Rok 2006 - 3002km
do roku 2006 - 6271km
Wykres roczny

- DST 140.24km
- Czas 06:06
- VAVG 22.99km/h
- VMAX 46.60km/h
- HRmax 186 ( 98%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 3261kcal
- Sprzęt Author Traction
- Aktywność Jazda na rowerze
Poraj, Olsztyn i Złoty Potok
Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0
Dziś spokojnie, bowiem po wczorajszym nogi nieco ciężkie. Na dojeździe do Skansenu mijam się z Edytą, Kasią, Mtbikerem i Rafikiem. Pod Skansenem na "organizatora" trzeba było chwilę poczekać :) Trasa jak trasa, co tu dużo pisać. Po nocnej nawałnicy nie pchaliśmy się nadmiernie w teren, choć go nie brakowało. Na początek Guardian, niebieski rowerowy, i do Zawodzia. Do głównej na Poraj po czym odbicie na Kamienicę, Jastrząb, Lgota Mokrzesz, Oczko do Masłońskich.Dalej terenowo do Zaborza, Biskupice i koło Sokolich do Leśnego. Gdy dojeżdżamy znajomych twarzy brak, jednak z każdą chwilą ich coraz więcej. Przyjeżdża nawet Michaill z ... Nataszką. Oj dawno jej nie było na rowerku.
Do powrotu dołącza Wojtek. Po drodze mijamy się z dwoma Piotrkami i Marcinem :) Przeciwpożarówką i koło Guardiana.
Po obiadku do Złotego Potoku, po obiecane wczoraj bratu swojskie wino z baru Rumcajs. Na początek do miasta, a później przez Mirów. Tutaj łapie mnie niezła ulewa. Przeczekuję najgorsze pod drzewem i dalej powoli w drogę. Między Siedlcem a Mirowem ulicą miejscami płynie rzeka, aby nie mieć mokrej dupy raczej wolno. Rowerek nieco umył się z wczorajszego dziwnego piasku. Strasznie twardy gdy suchy. Następnie przez Srocko i Kusięta. Miło się jedzie w takim lekkim ciepłym deszczu, pod warunkiem że za bardzo nie chlapie spod kół.
W Olsztynie już sucho, dalej główną do Złotego gdzie na zakupy do Rumcajsa. Powrót standardem terenowym - aleja klonowa/brzozowa, Pabianice, Zrębice. Tutaj wbijam się na czerwony pieszy. Jutro i tak dzień odpoczynku, więc po co sobie żałować ;) Dalej na Lipówki które okazały się zajęte, więc wtarabaniłem się z rowerem na najwyższą skałkę :) Chwila przerwy przy nękających wrednych komarzycach po czym główną i koło Guardiana.
Noga dziś ciężka, trudno było się zmusić do większego wysiłku.

Chwila zadumy na Lipówkach© stin14
Kategoria 100-150km, Samotnie, W towarzystwie